Legnica - Oficjalny Portal Miasta

bip

Marzec ’68. Przypominamy wydarzenia sprzed pół wieku w naszym mieście

Marzec ’68. Przypominamy wydarzenia sprzed pół wieku w naszym mieście
02.03.2018

Marzec 1968 r. oraz będąca jego następstwem kampania antyżydowska, wstrząsnęły całym krajem. Warto pamiętać, że również Legnica zaznaczyła swoją obecność na mapie ówczesnych protestów. Przez znawców tej tematyki została okrzyknięta mianem „centrum masowych protestów ulicznych na Dolnym Śląsku”.

O wydarzeniach sprzed pół wieku w naszym mieście pisze legnicki historyk Marek Żak.    

Manifestacje z 1968 r., przypadające w naszym mieście na 15-17 marca, zapisały się w dziejach Legnicy, jako jeden z najburzliwszych okresów jej powojennej historii. Kilkudniowe protesty uliczne były drugim, po wydarzeniach z października 1956 r., „dużym” zrywem ludności miasta przeciwko władzy PRL. Skala legnickich demonstracji była tak duża, iż w pewnym momencie przyćmiły one nawet to, co działo się równolegle we Wrocławiu.

Nadkaczawskie preludium

Informacje o wydarzeniach marcowych, docierały do Legnicy różnymi kanałami. Te oficjalne, jak prasa codzienna, radio i telewizja, regularnie podawały wieści z kraju. Jednakże przedstawiany w nich obraz ówczesnych wydarzeń, był starannie wyreżyserowany przez komunistyczną propagandę. Podobnie, rzecz miała się na zebraniach lokalnych komórek partyjnych, gdzie głoszono, że za wydarzeniami z Warszawy, stoją wrogie siły międzynarodowe. Istniała także inna, nieoficjalna droga przekazu informacji. Byli nią tzw. emisariusze, czyli studenci, a najczęściej absolwenci legnickich szkół średnich. Przyjeżdżając do miasta, przekazywali informacje i materiały dotyczące sytuacji w kraju. Po legnickich szkołach zaczęły krążyły ulotki, a na mieście pojawiły się pierwsze transparenty i napisy nawołujące do protestów.

Rozwój wydarzeń w kraju uważnie śledziły także lokalne władze. Już wówczas nastąpiły pierwsze reakcje z ich strony. W zakładach pracy zostały ustanowione specjalne dyżury. Wprowadzono tymczasowy zakaz sprzedaży mocniejszych alkoholi takich, jak wino i wódka. Wiele uwagi przywiązywano do sytuacji w szkołach. Legniccy nauczyciele, kierowani poleceniami z góry, starali się wyjaśnić swoim podopiecznym „(…) o co studentom właściwie chodzi”. 14 III 1968 r., we wszystkich szkołach odbyły się zebrania, w czasie których potępiono wydarzenia mające miejsce w Warszawie.

Piątek

15 marca, wieści o planowanym na popołudnie wiecu, krążyły już po całym mieście. Pojawiały się coraz liczniejsze plakaty i afisze – jeden z nich brzmiał „Precz z kliką Gomułka Cyrankiewicz”. Na budynku Technikum Samochodowego nieznany sprawca namalował napis: „Warszawa walczy, a ty?”.

W godzinach popołudniowych, na placu Wilsona, zaczęli gromadzić się ludzie - głównie młodzież w wieku szkolnym. Gdzieś około godziny 1800 uformował się pochód, który ulicą Witelona, ruszył w stronę Placu Słowiańskiego. Na jego czele niesiono transparent z napisem „popieramy studentów warszawskich”. Na Placu Słowiańskim protestujący skierowali swój wzrok w stronę Ratusza, jednak o tej godzinie, gmach był zamknięty, a sam urząd nieczynny. Postanowiono zatem udać się pod Zamek Piastowski, siedzibę Studium Nauczycielskiego. Żywiono nadzieje, że słuchacze z internatu SN przyłączą się do protestu.

Ci jednak tego nie uczynili. Równocześnie funkcjonariusze MO zagrodzili protestującym drogę na dziedziniec zamkowy. Tam wielokrotnie wezwano zgromadzonych do rozejścia się. W międzyczasie, na miejscu pojawiły się oddziały Milicji Robotniczej, powołanej głównie z członków załogi Huty Miedzi w Legnicy. Wobec tego, że na kolejne wezwanie do rozejścia odpowiedziano kamieniami, rozpoczęto akcję pacyfikacji. Hutnicy, ramię w ramię z MO i ORMO, przystąpili do rozpędzania zgromadzenia. Pod zamkiem doszło do regularnej walki z manifestującymi. W stronę funkcjonariuszy poleciały kamienie i cegły. Protestujący zostali jednak dosyć szybko rozproszeni. Działania służb charakteryzowała wyjątkowa brutalność – bito każdego, kto znalazł się w zasięgu milicyjnej pałki.

Na Placu Wilsona doszło niebawem do zawiązania się kolejnej demonstracji. Tam też do akcji wkroczyły oddziały MO i ORMO. Po raz kolejny doszło do pałowania ludzi. Zgromadzonych tam manifestantów dosyć szybko rozpędzono. Jak podawano, już o godzinie 2000 w mieście miał panować spokój. Łącznie, aresztowano tego dnia około dwudziestu osób.

Sobota

Rankiem 16 marca, do Legnicy skierowano posiłki ze Słupska - pięćdziesięciu funkcjonariuszy z tamtejszej Szkoły Podoficerskiej Milicji Obywatelskiej. Jednocześnie do miasta wróciło dwudziestu milicjantów wysłanych wcześniej do Wrocławia. Komendant Wojewódzki MO we Wrocławiu, pozostawał w stałym kontakcie z centralą w Warszawie i na bieżąco informował o sytuacji we Wrocławiu i w Legnicy. Z drugiej strony, informacje o kolejnej manifestacji obiegły już całe miasto. Zostały odnotowane liczne ulotki nawołujące do udziału w wiecu. Jego początek zaplanowano na godzinę 1700.

Pierwsi manifestanci pojawili się na Placu Wilsona około godziny 1600. Większość z nich stanowiła młodzież w wieku od 12 do 18 lat. Nastroje wśród niektórych uczniów były wręcz bojowe. Na znajdującym się wówczas w centralnej części placu drogowskazie, zawieszony został duży transparent z napisem „Prasa kłamie”. Z okolicznych balkonów rozrzucone zostały ulotki. Pojawili się ludzie biało-czerwonymi flagami. Gdzieś około godziny 1800, na placu znajdowało się już około trzech lub nawet czterech tysięcy osób. Milicja wzywała zgromadzonych do rozejścia się - bezskutecznie. Sytuacja robiła się jednak coraz bardziej napięta.

Do akcji wkroczył 120-osobowy oddział MO. Broniący się ludzie odpowiedzieli kamieniami, butelkami, słoikami, czy nawet żelaznymi prętami. Z okien pobliskich domów, rzucano w milicjantów, czym popadnie (np. cegły, doniczki). W niektórych miejscach, doszło do budowy barykad z kubłów na śmieci. Jednakże demonstrujący nie mieli szans w starciu z milicyjnymi pałkami. Dosyć szybko zostali rozbici. Jednakże, cały czas dochodziło do pomniejszych walk z milicją w innych rejonach miasta. To nie trwało jednak długo. O godzinie 2020 komenda MO w Legnicy poinformowała o opanowaniu sytuacji w mieście. W wyniku interwencji służb zatrzymane zostały trzy osoby ( w tym jedna kobieta).

Niedziela

Kolejny dzień, oznaczał dla miasta kolejną manifestacje. Do zapowiadanego na godzinę 1000 zgromadzenia na Placu Wilsona faktycznie doszło, jednakże jego skala była niewielka. Na placu zebrało się kilka małych grup młodzieży, które wznosiły „wrogie” okrzyki oraz rozdawały przechodniom ulotki. Jednym z haseł na nich umieszczonych było „precz z Moczarem i Gomułką”. Do akcji wkroczyli milicyjni tajniacy, którzy rozpoczęli legitymowanie zebranych. Zgromadzeniu przewodniczyć miał niespełna osiemnastoletni Zdzisław Łuczkiewicz. Jak odnotowano w jednym z milicyjnych szyfrogramów, w czasie legitymowania miał uderzyć funkcjonariusza MO. Po zatrzymaniu „prowodyra”, zgromadzeni ludzie opuścili plac.

Wszystko wskazuje na to, że lokalne władze nie spodziewały się dalszym rozruchów na ulicach miasta. Ten brak czujności pozwolił na powstanie kolejnego zgromadzenia, które około godziny 1900, zablokowało ruch samochodowy na Placu Wilsona. Równocześnie doszło do kilku aktów wandalizmu. Aktywny udział w manifestacjach miało brać około czterystu osób. Oprócz tego, znalazła się tam też pokaźna grupa gapiów. Manifestantów dosyć szybko rozpędzono. Około godziny 2100 w mieście miał zapanować spokój.

W wyniku działań służb zatrzymano ponad sto osób. Rejestracja zatrzymanych trwała do późnych godzin nocnych. Aresztowanych było tak dużo, że część z nich została przewieziona do aresztów w sąsiednich powiatach. Łącznie, przekazano tam kilkadziesiąt osób. Osoby niepełnoletnie zostały oddane w ręce rodziców, z którymi odbyto rozmowy ostrzegawcze.

Tak zdecydowane działania podjęte wobec protestujących, miały zapobiec kolejnym próbom zorganizowania manifestacji. Zamierzony efekt udało się władzom osiągnąć, bo do kolejnych protestów na ulicach miasta już nie doszło. Ludność miasta jeszcze przez wiele dni była pod wrażeniem brutalności milicji.

Zaczęło się od „Dziadów”

Choć to, co wydarzyło się w Polsce w 1968 r., należy utożsamiać z walką polityczną na najwyższych szczeblach władz państwa, to bezpośrednią przyczyną wybuchu demonstracji w Warszawie (30 stycznia 1968 r.), było zdjęcie przez cenzurę spektaklu „Dziady” w reżyserii Kazimierza Dejmka. Sprzeciwiło się temu liczne grono warszawskich studentów, którzy wyszli na ulice, aby wyrazić swój sprzeciw wobec cenzury. Doszło do starć z milicją, w czasie których aresztowano kilkudziesięciu manifestantów. Z Uniwersytetu Warszawskiego relegowano dwóch studentów. Stało się to powodem do podjęcia kolejnych protestów, które niebawem przeniosły się na cały kraj.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikował: Zygmunt Mułek | Dodano: 02.03.2018 | Wyświetleń: 1018
Powrót na listę aktualności

Zobacz także