Legniczanie piszą wiersze, upamiętniając zagładę i odbudowę Parku

04.09.2009
Do Urzędu Miasta wciąż napływają listy od legniczan, którzy w sposób bardzo osobisty, literacki zapisują swe refleksje, związane z niewyobrażalną katastrofą, jak stała się udziałem naszego miasta i Parku.
Niektóre z tych osobistych, ujętych w poetyckie ramy wypowiedzi, publikujemy, oczywiście za zgodą autorów. Dziś swymi refleksjami zapisanymi w dzień, a następnie w miesiąc po huraganie dzieli się legniczanka, Pani Bożena Rymkiewicz.
BURZA
Przyszła nie wiadomo skąd,
czyniąc wielkie szkody w mieście.
Wroga, szara, ciemna,
z mocą, która czyni zło.
Była u nas kilka minut,
i zniszczyła wszystko to,
o co miasto dbało zawsze,
bardzo długi, długi czas.
Chluba miasta – piękny park wraz z alejami,
jak po klęsce z Tatarami.
Stare drzewa, te stuletnie zakończyły żywot swój,
a cieszyły oczy Twoje, gdy aleją szedłeś tu.
Park – to teraz już historia,
którą na folderach mam.
Parku nie ma, jest polana,
straszy nas kikutami.
Kiedyś dźwignie się z popiołów,
przecież szanse na to ma.
Ran przyrody w rok nie zgoisz.
trzeba wieku na to zło.
Żadne prośby i zakazy,
nie pomogą choćbyś chciał.
Z żywiołem nikt nie wygrał,
bo on swoje prawa ma.
My mieszkańcy tego miasta,
dołożymy wszelkich sił,
żeby wrócić dawne piękno
„Zielonemu miastu”, które takim
NADAL MUSI BYĆ.
(24 lipca 2009 r.)
PO BURZY
Znów po burzy wyszło słońce,
tak to zawsze w życiu jest.
Lecz park nadal bardzo chory,
Długo będzie leczył rany.
Wokół stawu drzewa
nawałnica zmiotła w pień.
Reszta parku zrujnowana,
nadal słychać płacz.
Ludzie w mieście się skrzyknęli
i sprzątają cały park.
Segregują pnie, konary, grabią liście,
dają oddech płucom miasta.
Młodzież, starsi, także dzieci
za sprzątanie wzięli się.
Czy to może czyn społeczny?
Nie – to spontaniczny gest.
Mimo, że jest tak zniszczony,
mieszkańcy garną się doń
i jak dawniej spacerują,
lecz ich twarze smutne są.
Czasu trzeba, by był piękny,
Lecz nadzieję każdy ma.
Może małą darowiznę
Na Park Miejski większość da?
(23 sierpnia 2009 r.)
Niektóre z tych osobistych, ujętych w poetyckie ramy wypowiedzi, publikujemy, oczywiście za zgodą autorów. Dziś swymi refleksjami zapisanymi w dzień, a następnie w miesiąc po huraganie dzieli się legniczanka, Pani Bożena Rymkiewicz.
BURZA
Przyszła nie wiadomo skąd,
czyniąc wielkie szkody w mieście.
Wroga, szara, ciemna,
z mocą, która czyni zło.
Była u nas kilka minut,
i zniszczyła wszystko to,
o co miasto dbało zawsze,
bardzo długi, długi czas.
Chluba miasta – piękny park wraz z alejami,
jak po klęsce z Tatarami.
Stare drzewa, te stuletnie zakończyły żywot swój,
a cieszyły oczy Twoje, gdy aleją szedłeś tu.
Park – to teraz już historia,
którą na folderach mam.
Parku nie ma, jest polana,
straszy nas kikutami.
Kiedyś dźwignie się z popiołów,
przecież szanse na to ma.
Ran przyrody w rok nie zgoisz.
trzeba wieku na to zło.
Żadne prośby i zakazy,
nie pomogą choćbyś chciał.
Z żywiołem nikt nie wygrał,
bo on swoje prawa ma.
My mieszkańcy tego miasta,
dołożymy wszelkich sił,
żeby wrócić dawne piękno
„Zielonemu miastu”, które takim
NADAL MUSI BYĆ.
(24 lipca 2009 r.)
PO BURZY
Znów po burzy wyszło słońce,
tak to zawsze w życiu jest.
Lecz park nadal bardzo chory,
Długo będzie leczył rany.
Wokół stawu drzewa
nawałnica zmiotła w pień.
Reszta parku zrujnowana,
nadal słychać płacz.
Ludzie w mieście się skrzyknęli
i sprzątają cały park.
Segregują pnie, konary, grabią liście,
dają oddech płucom miasta.
Młodzież, starsi, także dzieci
za sprzątanie wzięli się.
Czy to może czyn społeczny?
Nie – to spontaniczny gest.
Mimo, że jest tak zniszczony,
mieszkańcy garną się doń
i jak dawniej spacerują,
lecz ich twarze smutne są.
Czasu trzeba, by był piękny,
Lecz nadzieję każdy ma.
Może małą darowiznę
Na Park Miejski większość da?
(23 sierpnia 2009 r.)
Opublikował: admin_l |
Dodano: 04.09.2009 |
Wyświetleń: 627