Legniczanie wpisują się do Księgi Kondolencyjnej. Znicze u stóp Ratusza
Od niedzielnego
popołudnia w przedsionku memoratywnym Ratusza wyłożona jest Księga
Kondolencyjna Legniczan. Pierwsi mieszkańcy przybyli pod tablicę upamiętniającą
Honorowych Obywateli Miasta już w kilka minut po wyłożeniu Księgi. Byli wśród
nich rodzice z dziećmi, był Prezydent Legnicy i Przewodnicząca Rady Miejskiej.
Nigdy wcześniej nie
zdarzało się, by legniczanie symbole swych najgłębszych przeżyć i pamięci –
znicze i kwiaty - umieszczali u stóp Ratusza, przy wejściu do gmachu. Od soboty
tak właśnie jest. Na ratuszowych stopniach płoną znicze. Mieszkańcy miasta
zapalają je również w Rynku, pod siedzibą Biura Poselskiego Marszałka Jerzego
Szmajdzińskiego.
Na kartach Księgi
znajdujemy setki zapisów bardzo osobistych, wyrażających ból, żal, ale też
wdzięczność i nadzieję.
„Dziękujemy Ci, Panie
Prezydencie, za wszystko, co zrobiłeś dla naszego kraju.”
„Jeszcze nigdy tak wielu nie
cierpiało tak bardzo z powodu utraty tak wybitnych.”
„Wielka rozpacz … i nadzieja na
przyszłość.”
„Polska straciła wczoraj wielu
wspaniałych obywateli. Nie będzie łatwo zniwelować tej straty. Ta ofiara na zawsze pozostanie w
pamięci Polaków.”
„Żal, ból i cierpienie dla
tych, którzy pozostali.
Tragiczna śmierć tylu
wspaniałych ludzi, polityków generalicji,
ludzi, którzy swoim życiem
walczyli o prawdę, walczyli o Polskę.
Łączę się w bólu z rodzinami
tych, którzy zginęli.”
„Byliście, jesteście, będziecie
zawsze w naszej pamięci.”
„Odszedłeś do nieba. Nie ma
Ciebie już z nami. Może teraz pokochamy Ojczyznę tak, jak Ty.”
„Polski Naród i Państwo
dotknęła tragedia. Niewyobrażalna.
To miał być dzień obchodów 70
rocznicy Zbrodni Katyńskiej.
W Smoleńsku, u bram Katynia, w
katastrofie lotniczej
zginęli Prezydent
Rzeczypospolitej Lech Kaczyński i Jego małżonka Maria.
Śmierć ponieśli wszyscy
członkowie polskiej delegacji.
Semper fidelis.
Wszyscy ponieśliśmy stratę
niepowetowaną.
Będziemy zawsze pamiętać:
Smoleńsk, 10 kwietnia 2010, godzina 8.56.
Pozostajemy pogrążeni w
głębokim żalu i zadumie.”