Legnica - Oficjalny Portal Miasta

bip

Jerzy Szmajdziński – sam o sobie

Jerzy Szmajdziński – sam o sobie
20.04.2010
Publikujemy odpowiedzi na pytania zawarte w Kwestionariuszu Prousta, który dla legnickiego tygodnika „Konkrety.pl” wypełnił w 2008 roku Jerzy Szmajdziński.

*Główna cecha mojego charakteru:
– Spokój i konsekwencja.

*Cechy, których szukam u kobiet:
– Inteligencja i wdzięk.

*Cechy, których szukam u mężczyzn:
– Otwartość na inne poglądy, koleżeństwo.

*Co cenię najbardziej u przyjaciół:
– Prawdziwych przyjaciół nie ma się zbyt wielu. Cenię to, że są, że można mieć w nich oparcie.

*Moja główna wada:
– O moich wadach niech mówią moi przeciwnicy (śmiech). Nie ma człowieka bez wad. Ja też je mam, ale nie chcę ich zdradzać, żeby nie ułatwiać zadania moim konkurentom.

*Moje ulubione zajęcie:
– Służbowo na pewno uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych czy sportowych. Osobiście – uprawianie sportu. Kiedyś była to piłka ręczna i piłka nożna, a teraz, już od wielu lat – tenis, bo pozwala absolutnie się wyłączyć. Kiedy się pływa, myśli się o tym, co się dzieje. Kiedy się biega – jest tak samo. Przy grze w tenisa nie ma mowy, żeby się tylko na tym nie koncentrować. Dla polityka, człowieka aktywnego, to najlepszy wybór.

*Moje marzenie o szczęściu:
– Moim szczęściem jest to, co mam, czyli fantastyczna rodzina i satysfakcja z tego, co robię publicznie.

*Co wzbudza we mnie obsesyjny lęk:
– Powiem raczej, co mi przeszkadza. To zawiść, nienawiść, agresja, cynizm, prymitywizm, populizm.

*Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem:
– Każde zło, które mogłoby dotknąć mojej rodziny, ale też Polski. Przeżywam każdą klęskę, która spada na nasz kraj. Może to brzmi patetycznie, ale to prawda. Nieszczęściem dla mnie są zarówno tragedie dotykające ludzi, których znam, którzy są mi bliscy, jak i te, dotyczące naszej ojczyzny.

*Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem:
– Sportowcem, trenerem na pewno którejś z dyscyplin zespołowych, bo najlepszym sprawdzianem jest zrobienie z grupy ludzi kolektywu. Grupy, której członkowie potrafią wyzbyć się swoich indywidualnych cech i podporządkować się dyscyplinie, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. Mógłbym być trenerem piłkarskim albo piłkarzy ręcznych. Mógłbym być też szefem jakiejś placówki kultury, bo karierę rozpoczynałem właśnie od szefowania w klubie studenckim Simpleks we Wrocławiu. W tej roli też się sobie wyobrażam, a wykształcenie ekonomiczne mogłoby pomóc. Polityka to trochę przypadek, bo w pewnym momencie znalazłem się w środowisku, które stworzyło mi możliwości działania na rzecz innych, według określonego zespołu wartości, a to, że trwa do dziś, to już od kilkunastu lat wynika ze społecznej weryfikacji, z aprobaty, nie tylko z mojego wyboru.

*Kiedy kłamię:
– Kłamać... nie kłamię. A po co kłamać? To nie ma sensu. Kiedyś, kiedy byłem młody, zdarzało się, ale kłamstwo ma krótkie nogi. Jedno kłamstwo powoduje następne i nie da się już z tego wyplątać.

*Słowa, których nadużywam:
– „Panie i panowie posłowie”, „proszę o zabranie głosu” (śmiech). To na pewno te słowa... Różne są mody w naszym kraju, które wszyscy małpują, powtarzają na lewo i prawo. Staram się używać takiego języka, w którym nie ma ani powtórzeń, ani sloganów. Staram się mówić tak, żeby zaciekawić rozmówców.

*Ulubieni bohaterowie literaccy:
– Jednego ulubionego, nie mam. W młodości przeczytałem wszystko, co dotyczyło historii najnowszej. Maturę pisałem z historii. Przeczytałem wszystko o okresie od 1918 roku. Wszystkie książki Garlickiego, wszystkie wojenne. Największe wrażenie zrobiła na mnie książka prof. Ciechanowskiego o Powstaniu Warszawskim. Pamiętniki Churchilla też. To mnie pasjonuje do dziś. Zwłaszcza tło działań dyplomatycznych, politycznych, które zmieniały świat, wpływały na bieg rzeczy. Interesuje mnie literatura historyczna, faktu politycznego, historia dyplomacji. W związku z tym nie ma tam miejsca na „Pana Wołodyjowskiego” na przykład.

*Ulubieni bohaterowie życia codziennego:
– Bohaterami są ludzie. Polacy, którzy pracują, uczą się, uczą innych, ci, którzy pracują w nauce, nad wynalazkami, nad postępem. Nie mam ulubionego bohatera, nad którym mógł bym się skoncentrować. Polacy nie lubią, kiedy się mówi o ich bohaterstwie. Tacy są, może na szczęście. Ani nie lubimy gloryfikować innych, ani siebie, chociaż oczywiście są tacy, którzy podkreślają, że to „ja” jestem współtwórcą, „ja” spotkałem się, „mi” zawdzięczacie! Nie mogą w telewizji wytrzymać, żeby dziesięć razy nie powtórzyć „ja”. Ale to politycy, natomiast my mówimy o ludziach. O tych, którzy potrafią wyciągnąć kogoś z pożaru, skoczyć do rzeki i uratować tonącego. To jest bohaterstwo, bo na ogół się boimy. Bohaterstwo jest bardzo pojemne i dotyczy wielu zachowań czy postaw. Dla mnie bohaterem jest np. Mirosław Hermaszewski, którego znam od wielu lat. On przekroczył niewyobrażalną, wydawałoby się, granicę. Bohaterami są ci, którzy pokonują granice pozornie nie do przekroczenia.

*Ulubieni bohaterowie sceny politycznej:
– Nie będę odkrywczy, kiedy powiem, że niezwykle pozytywnie oceniam dziesięć lat prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Każdy z ostatnich dni pokazuje klasę i poziom, z jakim reprezentował Polskę, działał na polskiej scenie publicznej. Pokazuje, w jakim marnym stanie jest dzień dzisiejszy... Kompromitujące sytuacje, dyskusje, zdarzenia... Na pewno bohaterem, który odegrał ogromną rolę w procesie przełomu, jest dla mnie Tadeusz Mazowiecki. Potrafił robić to, co jest cechą pokojowej zmiany ustroju, czyli realizować koabitację. Współpracować ze środowiskiem, w stosunku do którego był w twardej opozycji. Żeby nikogo nie urazić, wolałbym poprzestać na tych dwóch nazwiskach, bo wymienienie jeszcze kogoś, a niewymienienie innego, mogłoby mieć różne skutki.

*Czego nie cierpię ponad wszystko:
– Cynizmu, populizmu, demagogii, chamstwa, zawiści, braku szacunku dla drugiego człowieka.

*Dar natury, który chciałabym posiadać:
– Żeby mnie kontuzje nie dręczyły. Ani ścięgno Achillesa, ani łokcia. Chciałbym mieć geny, które by powodowały, że byłbym bardziej odporny na urazy i kontuzje. Kiedy dochodzę do świetnej formy – strzela ścięgno Achillesa, albo, jak teraz – naderwanie przyczepów w łokciu.

*Jak chciałabym umrzeć:
– Nagle.

*Obecny stan mojego umysłu:
– Dobry.

*Błędy, które najłatwiej wybaczam:
– Drobne potknięcia, czy takie, które są popełniane pod wpływem nadmiernego spożycia (śmiech). Jeśli oczywiście nie czynią fizycznej krzywdy.

*Moja dewiza:
– Życie jest jak teatr. Nieważne ile trwa. Ważne, jak się je zagra.

(Opracował: Bartłomiej Rodak, „Konkrety.pl”,  nr 44, 29.10.2008 r.)
Opublikował: bkostus_l | Dodano: 20.04.2010 | Wyświetleń: 708
Powrót na listę aktualności

Zobacz także